"Nic mnie tak nie denerwuje jak ludzie którzy są niemili dla moich kolegów."
- Louis Tomlinson
Oczami Louisa.
Nie wiem co robiłem u Victorii, ale naprawdę nam się świetnie gadało. Może nie powninieniem spać z nią w jednym łóżku... Przecież wczoraj zerałem z Eleanor. Ja ją naprawdę kochałem. A ona mi coś takiego zrobiła. Muszę jak najszybciej o niej zapomnieć.
Myślę że jak poznamy się bardziej z Victorią, to się polubimy. Chociaż nigdy nic nie wiadomo, nieprzewidywalna z niej dziewczyna.
Jeszcze nie wiem na jaki film ją zabiorę. Myślałem nad komedią romantyczną lub jakimś horrorem. Cztery ulice dalej jest całkiem przyzwoite kino a obok spoko knajpka. Na pewno zajdziemy tam na jakiś obiad.
- I jak Louis się spało z Victorią? - usłyszałem śmiech Nialla.
- Spadaj. - mruknełem.
Śmiechy chłopaków nasilały się coraz bardziej, co powodowało coraz większą u mnie złość.
- Tommo, co ty taki mrukliwy? Ale robiliście już... no wiesz.. - dopytywał się mnie ten idiota Harry.
Czy on naprawdę myśli że Victoria zostanie moją zabawką? Nie traktowałem nigdy dziewczyn przedmiotowo, nie traktuje i nie będę ich tak traktować.
- Zamknij się, kurwa! Czy Ciebie już całkiem pojebało?! - krzyknełem.
Wszyscy byli zszokowani moim wybuchem. Właściwie sam się nie spodziewałem.
Spuściłem głowę i poszedłem do mojego pokoju chcąc uniknąć następnych spięć. Wolałem ten czas poświęcić na poszukanie jakiegoś ciekawego filmu. Chciałem zaimponować Victorii. Ale nie sławą czy pieniędzmi. Raczej chodziło mi o zaufanie, zabawność i te rzeczy. Jej nie obchodziły rzeczy materialne. Mimo że znamy się bardzo krótko, to widać było odrazu. W sumie to bardzo cieszę się z tego cieszę. Eleanor była inna. Żeby się do niej zbliżyć musiałem kupować drogie naszyjniki, kolczyki czy pierścionki. Jeśli chodzić o Vic to wystarczyła rozmowa.
Gdy moja złość minęła zeszłem na dół ubrany w niebieską koszulę i ciemne jeansy.
- Ale się wystroiłeś! Dla Victorii? - zapytał bezczelnie Niall.
Zupełnie jakby zapomniał co miało niedawno miejsce. Ale tym razem postanowiłem bardziej panować nad emocjami.
- Idziemy do kina. To wszystko. - prychnęłem.
- Czyli już zaprosiłeś ją na randkę. - podsumował Liam.
Spojrzałem na niego ostrzegawczym wzrokiem. Niech wie że nie jestem w najlepszym humorze.
- Chłopaki... - jęknełem błagalnie. - Będę już iść. Muszę jeszcze zdążyć zajść do kwiaciarni.
- Pamiętaj, dziewczyny wolą czerwone róże. - mrugną do mnie Liam.
Podjechałem moim Lamborghini pod kwiaciarnię. Kupiłem czerwone róże tak jak polecił mi Liam. Mam nadzieję że się jej spodobają.
Podchodząc pod drzwi poprawiłem włosy, poprwiłem uśmiech na bardziej radosny i wreszcie zapukałem do drzwi.
Oczami Victorii
Zaraz po tym jak usłyszałam dzwonek do drzwi, zbiegłam szybko by otworzyć. Wiedziałam że to Tomlinson, co przyśpieszyło moje zejście. Otwierając drzwi nie myliłam się. W drzwiach stał brunet, z pięknym bukietem czerwonych róż.
- Cześć! A to dla Ciebie. - powiedział podając mi kwiaty.
- Hej. Naprawdę są śliczne! Nie musiałeś. - uśmiechnełam się.
- Idziemy? Do kina możemy pojechać moim samochodem, a potem zajść do jakieś knajpki na obiad?
- Jasne! Jaki film wybrłeś? - zapytałam zaciekawiona.
Louis się tylko zaśmiał, mówiąc że nie zdradzi. Nie powiem tak ciekawość mnie denerwowała, jednak bardzo się cieszyłam z tej "randki".
W samochodzie panowała cisza, którą przerywał warkot silnika. Trochę niezręcznie było mi siedzieć w takiej atmosferze.
- Może opowiesz mi coś o sobie? - przerwał tą niezręczną ciszę. Dzięki.
Nie było to idealną propozycją, bo nie chcę by ktoś poznał moją przeszłość. No trudno. Teraz muszę skłamać. Ale kiedyś napewno się dowie.
- Jestem Victoria Smith. Nie dogadywałam się z rodzicami, więc gdy skończyłam 18 lat, to się wyprowadziłam. To chyba tyle z 'ciekawych' rzeczy. Może teraz ty?
Milczał przez dłuższą chwilę, całkiem jakby zapomniał jak się mówi.
- Ja nazwyam się Louis Tomlinson. - zaczął dość niepewnie. - I śpiewam w znanym boysbandzie - One Direction. Miałem kochaną dziewczynę, ale... - nie dokończył.
Naprawdę mi szkoda Louisa. To przemiły facet z mega poczucie humoru. Jego była dziewczyna chyba nie wie co straciła.
- Jeśli mogę zapytać, to z kim cię zdradziła? - zapytałam smutno.
Tomlinson milczał przez chwilę, jednak po chwili odzyskał zdolność mówienia.
- Z Justinem Bieberem. - jęknął żałośnie.
Mimo że sytuacja była dołująca, wybuchłam głośnym śmiechem. Serio z nim? Porównując jego i Louisa, to jakby porównać jakiś stary dom na wsi a nowoczesną willę. Głupie porównanie ale co ja na to poradzę?
- Ohh Loui, on jest nie za ładny w porównaniu z tobą.
Chłopak zaśmiał się cicho próbując skupić się na dotarciu do kina. Nadal cholernie ciekawiło mnie to na jaki film jedziemy.
Pod kino dotarliśmy z kilkuminutowym opóźnieniem. Mimo to zdążyliśmy, bo na ekranie nadal leciały reklamy.
Jednak po chwili ukazał się tytuł : "Kochać czy nie kochać? Oto jest pytanie?". Ahh więc Loui postanowił wybrać komedię romantyczną? No cóż nie mam nic przeciwko temu gatunkowi filmowemu, jednak wolała bym coś w stylu horroru. Ale nie będę narzekać, nie chcę sprawić mu przykrości. Zawsze liczą się chęci.
Film nie należał do tych najdłuższych, ale nawet mi się spodobał.
- I jak było? - zapytał gdy wsiadaliśmy do samochodu.
- Świetnie! Ale następnym razem ja wybieramy film. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
W drodze powrotnej zajechaliśmy do Starbucksa. Ja zamówiłam Latte z karmelem, natomiast brunet małą czarną. Siedzieliśmy w resauacji, gadaliśmy, śmialiśmy się i zachowywaliśmy się jak najlepsi kumple. Serio zaczynam ich lubić, mimo że na początku nie chciałam mieć nic z nimi do czynienia.
Po tak miłym wieczorze Louis podwiózł mnie do domu.
- Dzięki za świetny dzień. - uśmiechnełam się serdecznie.
- To ja dziękuje. - powiedział podchodząc do mnie bliżej.
Bez żadnych uprzedzeń oplótł mnie swoim ramionami. Sama odzwajemniłam to przytulenie.
- Jeszcze raz dziękuje, Vic.
***
Trochę długo nie było posta. :/ Przepraszam baaaardzo. Początek do dupy. Końcówka może trochę lepsza, jednak mogło być lepiej.
Posty będą się rzadziej pojawiać bo zaraz koniec roku i oceny trzeba poprawiać. :///
Trzymajcie się kochani! :*
Myślę że jak poznamy się bardziej z Victorią, to się polubimy. Chociaż nigdy nic nie wiadomo, nieprzewidywalna z niej dziewczyna.
Jeszcze nie wiem na jaki film ją zabiorę. Myślałem nad komedią romantyczną lub jakimś horrorem. Cztery ulice dalej jest całkiem przyzwoite kino a obok spoko knajpka. Na pewno zajdziemy tam na jakiś obiad.
- I jak Louis się spało z Victorią? - usłyszałem śmiech Nialla.
- Spadaj. - mruknełem.
Śmiechy chłopaków nasilały się coraz bardziej, co powodowało coraz większą u mnie złość.
- Tommo, co ty taki mrukliwy? Ale robiliście już... no wiesz.. - dopytywał się mnie ten idiota Harry.
Czy on naprawdę myśli że Victoria zostanie moją zabawką? Nie traktowałem nigdy dziewczyn przedmiotowo, nie traktuje i nie będę ich tak traktować.
- Zamknij się, kurwa! Czy Ciebie już całkiem pojebało?! - krzyknełem.
Wszyscy byli zszokowani moim wybuchem. Właściwie sam się nie spodziewałem.
Spuściłem głowę i poszedłem do mojego pokoju chcąc uniknąć następnych spięć. Wolałem ten czas poświęcić na poszukanie jakiegoś ciekawego filmu. Chciałem zaimponować Victorii. Ale nie sławą czy pieniędzmi. Raczej chodziło mi o zaufanie, zabawność i te rzeczy. Jej nie obchodziły rzeczy materialne. Mimo że znamy się bardzo krótko, to widać było odrazu. W sumie to bardzo cieszę się z tego cieszę. Eleanor była inna. Żeby się do niej zbliżyć musiałem kupować drogie naszyjniki, kolczyki czy pierścionki. Jeśli chodzić o Vic to wystarczyła rozmowa.
Gdy moja złość minęła zeszłem na dół ubrany w niebieską koszulę i ciemne jeansy.
- Ale się wystroiłeś! Dla Victorii? - zapytał bezczelnie Niall.
Zupełnie jakby zapomniał co miało niedawno miejsce. Ale tym razem postanowiłem bardziej panować nad emocjami.
- Idziemy do kina. To wszystko. - prychnęłem.
- Czyli już zaprosiłeś ją na randkę. - podsumował Liam.
Spojrzałem na niego ostrzegawczym wzrokiem. Niech wie że nie jestem w najlepszym humorze.
- Chłopaki... - jęknełem błagalnie. - Będę już iść. Muszę jeszcze zdążyć zajść do kwiaciarni.
- Pamiętaj, dziewczyny wolą czerwone róże. - mrugną do mnie Liam.
Podjechałem moim Lamborghini pod kwiaciarnię. Kupiłem czerwone róże tak jak polecił mi Liam. Mam nadzieję że się jej spodobają.
Podchodząc pod drzwi poprawiłem włosy, poprwiłem uśmiech na bardziej radosny i wreszcie zapukałem do drzwi.
Oczami Victorii
Zaraz po tym jak usłyszałam dzwonek do drzwi, zbiegłam szybko by otworzyć. Wiedziałam że to Tomlinson, co przyśpieszyło moje zejście. Otwierając drzwi nie myliłam się. W drzwiach stał brunet, z pięknym bukietem czerwonych róż.
- Cześć! A to dla Ciebie. - powiedział podając mi kwiaty.
- Hej. Naprawdę są śliczne! Nie musiałeś. - uśmiechnełam się.
- Idziemy? Do kina możemy pojechać moim samochodem, a potem zajść do jakieś knajpki na obiad?
- Jasne! Jaki film wybrłeś? - zapytałam zaciekawiona.
Louis się tylko zaśmiał, mówiąc że nie zdradzi. Nie powiem tak ciekawość mnie denerwowała, jednak bardzo się cieszyłam z tej "randki".
W samochodzie panowała cisza, którą przerywał warkot silnika. Trochę niezręcznie było mi siedzieć w takiej atmosferze.
- Może opowiesz mi coś o sobie? - przerwał tą niezręczną ciszę. Dzięki.
Nie było to idealną propozycją, bo nie chcę by ktoś poznał moją przeszłość. No trudno. Teraz muszę skłamać. Ale kiedyś napewno się dowie.
- Jestem Victoria Smith. Nie dogadywałam się z rodzicami, więc gdy skończyłam 18 lat, to się wyprowadziłam. To chyba tyle z 'ciekawych' rzeczy. Może teraz ty?
Milczał przez dłuższą chwilę, całkiem jakby zapomniał jak się mówi.
- Ja nazwyam się Louis Tomlinson. - zaczął dość niepewnie. - I śpiewam w znanym boysbandzie - One Direction. Miałem kochaną dziewczynę, ale... - nie dokończył.
Naprawdę mi szkoda Louisa. To przemiły facet z mega poczucie humoru. Jego była dziewczyna chyba nie wie co straciła.
- Jeśli mogę zapytać, to z kim cię zdradziła? - zapytałam smutno.
Tomlinson milczał przez chwilę, jednak po chwili odzyskał zdolność mówienia.
- Z Justinem Bieberem. - jęknął żałośnie.
Mimo że sytuacja była dołująca, wybuchłam głośnym śmiechem. Serio z nim? Porównując jego i Louisa, to jakby porównać jakiś stary dom na wsi a nowoczesną willę. Głupie porównanie ale co ja na to poradzę?
- Ohh Loui, on jest nie za ładny w porównaniu z tobą.
Chłopak zaśmiał się cicho próbując skupić się na dotarciu do kina. Nadal cholernie ciekawiło mnie to na jaki film jedziemy.
Pod kino dotarliśmy z kilkuminutowym opóźnieniem. Mimo to zdążyliśmy, bo na ekranie nadal leciały reklamy.
Jednak po chwili ukazał się tytuł : "Kochać czy nie kochać? Oto jest pytanie?". Ahh więc Loui postanowił wybrać komedię romantyczną? No cóż nie mam nic przeciwko temu gatunkowi filmowemu, jednak wolała bym coś w stylu horroru. Ale nie będę narzekać, nie chcę sprawić mu przykrości. Zawsze liczą się chęci.
Film nie należał do tych najdłuższych, ale nawet mi się spodobał.
- I jak było? - zapytał gdy wsiadaliśmy do samochodu.
- Świetnie! Ale następnym razem ja wybieramy film. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
W drodze powrotnej zajechaliśmy do Starbucksa. Ja zamówiłam Latte z karmelem, natomiast brunet małą czarną. Siedzieliśmy w resauacji, gadaliśmy, śmialiśmy się i zachowywaliśmy się jak najlepsi kumple. Serio zaczynam ich lubić, mimo że na początku nie chciałam mieć nic z nimi do czynienia.
Po tak miłym wieczorze Louis podwiózł mnie do domu.
- Dzięki za świetny dzień. - uśmiechnełam się serdecznie.
- To ja dziękuje. - powiedział podchodząc do mnie bliżej.
Bez żadnych uprzedzeń oplótł mnie swoim ramionami. Sama odzwajemniłam to przytulenie.
- Jeszcze raz dziękuje, Vic.
***
Trochę długo nie było posta. :/ Przepraszam baaaardzo. Początek do dupy. Końcówka może trochę lepsza, jednak mogło być lepiej.
Posty będą się rzadziej pojawiać bo zaraz koniec roku i oceny trzeba poprawiać. :///
Trzymajcie się kochani! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz